czwartek, 31 marca 2016

Legenda o Białej Damie
 Teofila z Działyńskich Potulicka zmarła 26 listopada 1790 i została pochowana w krypcie kościoła w Kórniku. Po jej śmierci dobra w Kórniku i Bninie przeszły w ręce jej jedynego syna Feliksa Szołdrskiego, na mocy wyroku sądowego w 1801 zwrócono je jednak Działyńskim.
 Pomimo niezaprzeczalnych zasług dla rozwoju Kórnika Teofilę już za życia zaczęły otaczać niepokojące opowieści. Szerzyły się plotki, że wdowa utrzymuje niemoralne stosunki z mężczyznami, w tym proboszczem katolickim z Kórnika i pastorem luterańskim z Bnina.
 Po śmierci Teofili źródłem legend stał się dodatkowo jej portret w białej sukni pędzla prawdopodobnie Antoine'a Pesne'a, obecnie wiszący w sali jadalnej zamku. W XIX w. wśród okolicznej ludności zaczęto opowiadać, że krótko przed północą Teofila schodzi z portretu i przechodzi na taras zamkowy. Następnie o północy do zamku przyjeżdża rycerz na czarnym koniu, który zabiera ją na przejażdżkę po parku. W ten sposób Teofila podobno pokutuje za rozebranie zameczku myśliwskiego Górków nad jeziorem Kórnickim, w którym diabły strzegły skarbów rodu Górków. Opowieść ta, przekazana przez XIX-wiecznego burgrabiego zamku Józefa Rychtera, utrzymała się do dzisiaj i dała początek legendzie o najsłynniejszym polskim duchu – Białej Damie.




czwartek, 17 marca 2016

   Legenda o wdowim groszu

Miasto powiatowe położone ok. 50 km na północny wschód od Poznania, przy drodze do Torunia.
  Kiedy Polską władał Bolesław Chrobry przybył do niego biskup Wojciech. Był to mąż prawy i świątobliwy, który postanowił swoje życie poświęcić na nawracanie pogan. Wyruszył więc ze swoją misją do pogańskiego plemienia Prusów, które słynęło z wojennego rzemiosła i okrucieństwa. W okrutny też sposób potraktowali obcych przybyszów, którzy próbowali narzucić im swoją naukę. Biskup Wojciech został zamordowany, a jego ciało poćwiartowano, jego towarzysze natomiast zostali wypędzeni.
 Kiedy smutna wiadomość dotarła do Bolesława Chrobrego, postanowił on wykupić ciało męczennika. Prusowie podali jednak bardzo wygórowaną cenę. Król miał dać tyle srebra, ile ważyło ciało męczennika. Polski władca wysłał więc posłańców z żądaną ilością cennego kruszcu. Prusowie już czekali z przygotowaną wagą. Na jednej szali ułożono ciało biskupa, druga szala czekała na złożenie srebra. Posłańcy królewscy wykładali więc srebrne monety i naczynia, sztuka po sztuce, ale waga ani drgnęła.
  Sakwy były już puste i wydawało się, że będzie trzeba wrócić na królewski dwór z niczym. Wtem pojawiła się na placu uboga wdowa. Widząc w jakim kłopocie są posłańcy postanowiła dorzucić też swój dar. Kiedy na szalę ze srebrem padł wdowi grosz, waga drgnęła. Aby pomiar był dokładny zaczęto ujmować srebrne przedmioty. Równowagę udało się uzyskać dopiero wtedy, kiedy na szali pozostał jedynie wdowi grosz. Zdumieli się Prusowie nad tym cudem i zrozumieli, że zabili świętego męża. Posłańcy zaś zabrali ciało i złożyli je do grobu najpierw w Trzemesznie, a później w Gnieźnie, gdzie spoczywa do dzisiaj.